MENU

DOFINANSOWANO ZE ŚRODKÓW

Aż do piekła, reż. David Mackenzie, USA 2016, 102′

Anna Skoczek – Neonowy Byk [recenzja]

Opublikowano: 5 września 2016 Views: 2678 Blog CSF, Kino Centrum, Recenzje

Michał Degórski – Co przynosi przyszłość [recenzja]

Nowy film Mii Hansen-Love stanowi przykład europejskiego kina autorskiego i intymnego, w sposób subtelny opowiadającego o prywatnych trzęsieniach ziemi. Opierając się na własnej biografii, kręcąc je z wielkim wyczuciem słowa i przestrzeni, francuska reżyser czyni z Co przynosi przyszłość dzieło na wskroś inteligentne, refleksyjne oraz melancholijne. Przeprowadza też małą rewoltę w ujmowaniu postaci kobiecej, nierzadko sprowadzanej w kinie do roli bezbronnej matki, żony czy kochanki (albo wszystkich naraz). Nie tym razem!

Nathalie (obłędna Isabelle Huppert) jest spełnioną intelektualnie kobietą po czterdziestce, wykładającą filozofię na uniwersytecie. Swoich studentów, z którymi ma swobodny kontakt, próbuje nauczyć samodzielnego myślenia. Żyje w otoczeniu mnóstwa książek, sama wydając własne w prestiżowym wydawnictwie. Nagle precyzyjny, wręcz z chirurgiczną dokładnością układany świat, zaczyna się konsekwentnie rozpadać. Bez zapowiedzi – chociaż dla widza takową jest pojawienie się pewnego czarnego kotka, wdzięcznie nazwanego Pandora.

Pierwszym sygnałem zwiastującym życiowe turbulencje jest decyzja wydawnictwa o wstrzymaniu współpracy z Nathalie, przestającą jako autorka przynosić odpowiedni dla firmy zysk. Komercyjne zasady rynku zaczęły dotykać także sfery naukowej, do tej pory funkcjonującej sprawnie i bez zarzutu. Prywatnie też nie jest kolorowo. Mąż, wyznający całe życie Kantowską zasadę niebo gwiaździste nade mną, a prawo moralne we mnie, informuje o odejściu do innej kobiety – jak można swobodnie założyć, dużo młodszej. Cierpiąca na depresję niedołężna matka przysparza kolejnych problemów, gdyż jeśli nie jest odurzona xanaxem, ma tendencję do napadów paniki, kończących się coraz bardziej niezręczną interwencją służb porządkowych. Nathalie podejmuje trudną decyzję o umieszczeniu schorowanej matki w domu starców. Zważając na fakt, że dzieci są już na tyle dorosłe, aby prowadzić samodzielne życie, kobieta zostaje całkowicie sama, jedynie w otoczeniu swoich ulubionych autorów.

Zakładać można, że sytuacja wyjściowa to przyczynek do łzawego, egzystencjalnego dramatu o kobiecie, której odebrano wszystko, co kochała. Nathalie przyjmuje natomiast wszystko ze stoickim spokojem, wyrachowaniem i chłodem. Cała nabyta wiedza, rozum oraz filozoficzne spojrzenie na świat pozwoliły jej podejść do wszystkiego z rozwagą, cierpienie oddelegować do sfery eksterytorialnej, niewidocznej dla nikogo, zarezerwowanej na samotne noce lub pobyt nad morzem. Być może przyszłość przyniosła same rozczarowania, ale życie przecież toczy się dalej – tylko inaczej.

W tym kontekście ciekawie wygląda relacja z jednym ze studentów, przystojnym Fabienem (Roman Kolinko). Dynamika ich relacji jest jednym z ciekawszych elementów filmu, a zarazem potwierdzeniem snutej cały czas tezy, że tylko racjonalne podejście do świata może nas uchronić przed niebezpieczeństwami, czyhającymi na każdym kroku i jakie może przynieść nam przyszłość. Nathalie utrzymuje ze swoim atrakcyjnym studentem czysto przyjacielską relację, utkaną ze wspólnych zainteresowań i pasji. One także mogą nam pomóc w trudnych chwilach. Rozmowy między nimi też należą do wybornych – Fabien to rewolucjonista żyjący w komunie na wsi, mentalnie bliżej Marksa niż Pascala; Nathalie rewolucję ma już za sobą, teraz potrzebne jej są: harmonia, rozwaga i względny spokój. Intelektualne dysputy między nimi przynoszą wiele satysfakcji. Całość ukazana w pięknych kadrach wiejskiej sielanki, na którą przenosimy się z mieszczańskiego życia Nathalie.

Co przynosi przyszłość nie jest wakacyjnym kinem z szerokim targetem, lecz dzięki obeności ironicznych, zabawnych dialogów, jak na tak intelektualne kino, zachowuje zadziwiającą lekkość w opowiadaniu o katastrofie filozofki. Potencjalnej katastrofie, która w tym wypadku prowadzi do niezależności, wolności i autonomii. To na dobrą sprawę film-pomnik dla ludzkiej niezłomności, siły charakteru oraz rozumu. Interesujące – mimo swojej banalności – zakończenie, będące hołdem dla rodziny, dopełnia obrazu prawdziwej natury człowieka. Małe, wielkie kino.

Michał Degórski – Ciche trzęsienie ziemi – recenzja filmu Co przynosi przyszłość

Ocena: 8/10

***

Michał Degórski – rocznik ’92, absolwent stosunków międzynarodowych oraz dziennikarstwa i komunikacji społecznej na UMK, od 2008 roku związany z portalami o charakterze kulturalnym – pisał już m.in. do takich serwisów jak PC Centre, Cowtoruniu oraz film.org.pl.

Tags: , , ,

Instytucja finansowana ze środków Miasta Toruń