Dni Tureckie w Centrum Sztuki Współczesnej rozpoczęły się w czwartek 8 września, kameralnym spotkaniem w sali Kina Centrum, którego gościem specjalnym była turecka artystka belit sağ. Jedna z prac tej video eseistki prezentowana jest na aktualnie trwającej wystawie w przestrzeni toruńskiego CSW – This yearning is ours! / Czyste wody.
Turczynka, obecnie mieszkająca w Amsterdamie, gdzie ukończyła studia artystyczne na Gerrit Rietveld Academie, pierwotnie studiowała matematykę na politechnice w Ankarze, gdzie rozpoczęła się również jej historia ze sztuką. W czasie studiów w Turcji, była członkinią środowiska video-aktywistów, rejestrujących aktualne wydarzenia polityczne w swoim kraju. Tematyka twórczości sağ oscyluje wokół pojęcia obrazu, a najbardziej fascynuje ją cienka granica między obrazem a rzeczywistością. Artystka skupia się na sile zatrzymanego na fotografii momentu, czy nagraniach wideo, które nie tylko pokazują przemoc, ale są w stanie ją wywoływać. Interesuje ją również to, w jaki sposób i w jakim celu współczesne media, władza używają tych obrazów. Aktywistka z bardzo osobistym podejściem, porusza w swoich pracach aktualne kwestie związane z rozgrywającą się, na naszych oczach, historią współczesnej Turcji.
Podczas spotkania artystka zaprezentowała swój najnowszy video-art zatytułowany Disruption, co można przetłumaczyć, jako zakłócenie. Wyróżnikiem tej pracy, na tle innych video esejów tworzonych przez sağ, jest brak narracyjności i odautorskiego słownego komentarza. Jest to raczej impresyjna, typowo wizualna forma eseju, próbującego unaocznić to, co artystka ma w głowie podczas spaceru po ulicach Amsterdamu, myślami będąc w swojej ojczyźnie – Turcji, targanej rewolucyjnymi walkami, przeciwko rządom prezydenta Recepa Erdogana. Praca Disruption przemawia do nas siłą obrazów, tych znanych już z mediów, jak np. zdjęcie smartfona, trzymanego w dłoni przez prezenterkę telewizyjną,
z którego prezydent Erdogan nawołuje ludzi do wyjścia na ulice. Obok tego, znalazły się tu zapętlone fragmenty tureckiego filmu z lat 60-tych – opowiadającego o mężczyźnie zakochanym w portrecie kobiety, a nie żywej osobie, czy kultowa scena z filmu Woody’ego Allena Purpurowa róża z Kairu (1985), w której jeden z bohaterów wychodzi z kinowego ekranu i przekracza magiczną granicę między obrazem a rzeczywistością. Lipcowe wydarzenia na tureckich ulicach, były traumatycznym momentem dla całego społeczeństwa. Jednak belit sağ przeżywała je jeszcze bardziej, ze względu na zapośredniczone uczestnictwo, przez obrazy pokazywane w mediach. Artystka opowiadała o tym, jak chodząc po Amsterdamie, zapominała o celu swojej wędrówki, bo myślami cały czas była na ulicach Istambułu, wśród rodaków. Oglądając jej video-art, w pewnym momencie można zapomnieć o tym co go rozpoczęło, czyli wędrówce, a oddać się obezwładniającej sile nakładających się na siebie obrazów, ostatecznie tworzących informacyjny szum.
Przemawiający ze smartfona prezydent Turcji
Twórczość belit sağ nie była jedynym tematem spotkania. Została ona połączona z rozmową o współczesnej tureckiej kinematografii, której krótką charakterystykę przedstawił prowadzący spotkanie, kurator Kina Centrum, dr Radosław Osiński. Nowe kino tureckie, to obecnie jedna z najbardziej docenianych kinematografii na świecie – zjawisko filmowe, które obok produkcji rumuńskich, czy irańskich, wzbudza duże zainteresowanie wśród krytyków i widzów. W brew pozorom nie jest to wcale młoda kinematografia, bo ma ona bogatą przeszłość. Okres swojej świetności przeżywała na przełomie lat 60 i 70-tych ubiegłego wieku, kiedy to turecki przemysł filmowy produkował rocznie ponad 300 filmów. Po przewrocie politycznym w latach 80-tych, nastał czas kryzysu twórczego. Nowy kształt sztuce filmowej, nadało dopiero kolejne pokolenie wybitnych osobowości reżyserskich, na początku lat 90. Pierwsze obrazy odradzającego się niezależnego kina tureckiego były tworzone niemal chałupniczymi sposobami, przez półamatorskie ekipy filmowe. W debiutach takich reżyserów, jak Nuri Bilge Ceylan (obecnie najważniejszego tureckiego reżysera, którego nagrodzony Złotą Palną w Cannes w 2011 roku Pewnego razu w Anatolii, mieliśmy okazję obejrzeć ponownie, podczas miniprzeglądu kina tureckiego w Kinie Centrum), czy Semiha Kaplanoğlu (znanego europejskiej publiczności, jako autora trylogii Jajko (2007), Mleko (2008), Miód (2010) – nagrodzonego Złotym Niedźwiedziem na festiwalu w Berlinie), dominował realizm. Były to swoiste portrety otaczającej ich rzeczywistości i żyjących w niej zwykłych ludzi. Stąd właśnie wzięły swój początek surowość i prostota – najbardziej charakterystyczne cechy współczesnego kina tureckiego, którego próbkę mieliśmy okazję zobaczyć podczas spotkania z belit sağ i rozmowy o kinie znad Bosforu.
Pierwszy, z trzech zaprezentowanych krótkometrażowych filmów, okazał się jedną z niewielu (jeśli nie jedyną), koprodukcją polsko-turecką. Historię powstania impresyjnego obrazu, zatytułowanego Niezasłane łóżko (2015), zdradził prowadzący dyskusję Radosław Osiński, a zrobił to w imieniu zaproszonego gościa, producenta filmu Bartosza Reetza, który niestety nie mógł pojawić się na spotkaniu. Debiut Eytana İpekera powstał głównie dzięki wkładowi finansowemu polskiego producenta, entuzjasty kina tureckiego. Co ważne ekipa pracowała przy nim praktycznie za darmo, a mało znanemu reżyserowi udało się namówić do udziału prawdziwe gwiazdy rodzimego kina, czyli aktorkę Nazan Kesal, znaną między innymi z filmów Nuriego Bilge Ceylana Uzak (2002) i Klimaty (2006) oraz Zeki Demirkubuza – reżysera, twórcę m.in. filmu Fatum (2001). Toruńscy widzowie mieli okazję jako pierwsi w Polsce obejrzeć film İpekera na dużym ekranie. Niezasłane łóżka opowiadają, głównie obrazem oraz naturalnymi dźwiękami filmowanej rzeczywistości, historię pewnego małżeństwa, które dawno zapomniało o łączącym ich uczuciu, pozwalając na to, aby ich wspólnym życiem zawładnęła rutyna dnia codziennego. Krótka nowelka zdecydowanie wpisuje się w nurt tzw. slow cinema – minimalistycznego kina, które na nowo pozwala nam poczuć upływający czas.
Kadr z filmu Niezasłane łóżko (2015)
Drugi krótki metraż, tym razem dokument Nigdy nie będę narzekać (2015), był wyrazem, kolejnej cechy nowego kina tureckiego, a mianowicie tworzenia kobiecych portretów, które w normalnej rzeczywistości często są marginalizowane i mocno zdominowane przez patriarchalną kulturę. Utrzymany w kolorach szarości, kontemplacyjny obraz w reżyserii Okana Avci, opowiada o niewidomej kobiecie, która śpiewa w pewnym momencie o tym, że „nigdy nie będzie narzekać na swój los, będzie tylko płakać”. Film okazał się doskonałym pretekstem do rozważań, na temat niecodziennego zjawiska wśród tureckiej publiczności, lubującej się w oglądaniu ludzkich niedoli i kolejnych nieszczęść filmowych, czy serialowych bohaterów, a na każdy pozytywny wątek historii, reagującej automatycznym spadkiem oglądalności. Czyżby w ten sposób widzowie, chcieli sobie zrekompensować własne problemy i otrzymać trochę pocieszenia, że w sumie nie mają w życiu, aż tak źle? Na to pytanie turecka artystka belit sağ nie umiała jednoznacznie odpowiedzieć, ale pewnie tkwi w tym jakieś ziarno prawdy.
Kadr z filmu Nigdy nie będę narzekać (2015)
Ostatni film okazał się debiutem młodego reżysera Mehmeta Can Mertoğlu, którego najnowsza pełnometrażowa produkcja Albüm (2016) prezentowana była na tegorocznym festiwalu w Cannes. Oryginalny tytuł krótkiego metrażu Yokuş (2008), można przetłumaczyć dwuznacznie, jako wzniesienie bądź pochylenie i taka też klamra spaja cały film. Surowe czarno-białe obrazy pokazują dzień z życia pewnego mężczyzny, który codziennie zmierza do pracy wspinając się na tytułowe wzgórze, po to by po wykonanych obowiązkach wracać do domu schodząc w dół stromymi uliczkami miasta. Film Mertoğlu świetnie obrazuje przypowieściowość tureckiego kina, którego twórcy chętnie sięgają po metafizyczne alegorie i refleksje na temat współistnienia tradycji z nowoczesnością, historii z teraźniejszością, wschodniej azjatyckiej części Turcji z zachodnią, bardziej europejską.
Kadr z filmu Yokuş (2008)
Puentą czwartkowego spotkania i rozmowy o orientalnej kinematografii, okazała się jeszcze jedna charakterystyczna dla Turków cecha ich osobowości, odbijająca piętno na całej kulturze i sztuce, a mianowicie hüzün, czyli turecka melancholia. belit sağ tłumaczyła, że jej rodacy odczuwają swego rodzaju odwieczną tęsknotę za czymś, co tak naprawdę nie istnieje, za wyobrażonym mirażem rzeczywistości, która albo dawno już przeminęła, albo w ogóle nigdy nie zaistniała. Zdaniem belit sağ widać ją wyraźnie nie tylko w prezentowanych filmach, ale też w pracach tureckich artystów na wystawie Czyste wody, którzy z różnych względów żyją na emigracji, z dala od ukochanego kraju i cały czas tęsknią za ojczyzną, której już nie ma. Bo Turcja, jaką pamiętają z czasów dzieciństwa, bezpowrotnie odeszła w mroki historii.
Anna Skoczek – rocznik ’90, absolwentka kulturoznawstwa na UMK w Toruniu, dla której film jest najważniejszą ze sztuk. Może powiedzieć o sobie kinofilka, bo na oglądaniu filmów w kinie mogłaby spędzać każdą wolną chwilę. Najbardziej ceni sobie filmowy realizm i prostotę, dlatego najchętniej ogląda kino dokumentalne i europejskie. Od niedawna swoich sił próbuje również w pisaniu o filmach, ale jak do tej pory jedynym czytelnikiem jej tekstów była szuflada…