MENU

DOFINANSOWANO ZE ŚRODKÓW

Sztuka o wolności. „Sztuka Legionów Polskich”

Obrazy z historią w tle, spotkanie 2.: A to...

Opublikowano: 23 marca 2018 Views: 1490 Książki, Wydawnictwo

6,7 GB

Kup teraz w Księgarni Sztuki >>>

La boîte-en-valise – słynna walizka Marcela Duchampa; pudełka grupy Fluxus; wystawy z lat 70.mieszczące się w teczce; działalność kuratorska Lucy Lippard; kapsuły czasu Andy’ego Warhola; Nanomuseum Hansa Ulricha Obrista; sekretne stowarzyszenie światłych wariatów shandy, o którym opowiada Vila–Matas… Wszystko to stanowiło dla mnie fascynującą inspirację podczas tworzenia tego projektu. Możemy jednak potraktować go nieco skromniej: jako list w butelce, który przepłynął przez Atlantyk i dotarł do Europy.

Realny i namacalny był natomiast przedmiot, warunek sine qua non: pendrive przechodzący z rąk do rąk, nośnik całej wystawy. Fetysz i lejtmotyw.

Rzeczywiste spotkanie twarzą w twarz należało do obowiązkowych części procedury. Sieć towarzyskich relacji, nawiązywanie kontaktu przez znajomych znajomych. Można było przecież poszukać kontaktów w Internecie, spotkać się na Skypie, poprosić o przesłanie materiałów przez Dropbox, WetransferczyDysk Google. Ale taki kontakt mnie nie interesował. Skorzystałam więc z nowoczesnego, choć nienależącego do nowinek technicznych narzędzia i zdecydowałam się na komunikację bezpośrednią, osobiste spotkania.

Chciałam również z rozmysłem, choć na przekór własnym interesom, zakwestionować rolę kuratora. Zmodyfikować zwykły modus operandi, a nawet postawić go na głowie. W przypadku tej wystawy droga wiodła od osoby do dzieła, a potem od dzieła do związanego z nim dyskursu.Co się stanie, jeśli to nie kurator lecz artysta sam wybierze dzieła, które chce pokazać? Czy artysta przyjmie zaproszenie do udziału w wystawie zbiorowej, nie znając nazwisk innych uczestników? Co będzie, jeśli to artysta zdecyduje, ile czasu poświęci kuratorowi, a nie na odwrót? Co będzie, jeśli kurator nie dowie się, jakimi pracami dysponuje, dopóki nie zakończy zbierać materiałów i nie znajdzie się w odległości mierzonej w tysiącach kilometrów? Co się dzieje, jeśli taka zamiana ról skutkuje wspólną zabawą, eliminującą hierarchie?

A jeśli zastanowimy się chwilę nad kluczowym dla całego projektu przedmiotem: czyż nie wydaje się zdumiewające, że tak niewielki artefakt może pomieścić w sobie całą wystawę? Na dodatek wystawę zbiorową artystów tak różnorodnych, zamykających jakby w probówkach jedyne w swoim rodzaju i odległe od siebie światy..

Dedykuję mój projekt wszystkim artystom, którzy przyjęli jego przenośny charakter i wypełnili go treścią.

 

Inés R. Artola (kuratorka wystawy)


 

La boîte-en-valise – Marcel Duchamp’s famous suitcase; Fluxus boxes; 1970s exhibitions that fitted into a briefcase; Andy Warhol’s time capsules; Lucy Lippard’s curatorialactivity; Hans Ulrich Obrist’sNano Museum; the secret society of enlightened Shandy loonies in Vila-Matas’s book…  All this provided me with fascinating inspiration when I was working on the project. But we can see it as something more modest: a letter in a bottle that travelled all the way across the Atlantic Ocean to Europe.

 

But the object was genuine and tangible, the sine qua non: the memory stick that passed from hand to hand, the storage medium for the whole exhibition. The fetish and the leitmotif.

 

An actual face-to-face encounter was a mandatory element of the procedure. A network of social relationships, making contacts with the help of friends of friends. I could have searched for contacts on the Internet, and arrange meetings via Skype. I could have asked for the materials to be forwarded via Dropbox, Webtransfer, or Google Disc. But it was not the kind of contact I wanted. So I used a modern tool, though not a technological novelty, and went for direct communication, meeting people in person.

 

Intentionally, though against my interests, I also wanted to question the curator’s role.To modify the usual modus operandi, and to turn it upside down.In this exhibition, the path led from the person to the work, and then from the work to the related discourse.What happens if it is the artist rather than the curator who chooses which artworks to put on display? Will an artist accept the invitation to a group exhibition without knowing the names of other participants? What if it is the artist who decides how much time to devote to the curator, not the other way round? What if the curator does not know what artworks they have at their disposal until they have collected all the materials and find themselves thousands of kilometres away? What if this exchange of roles turns out to be fun, eliminating hierarchies?

 

And if we spend a while thinking about the key object to this project: is it not surprising that this small artefact can contain an entire art exhibition? A group exhibition encompassing works by a wide variety of artists, enclosing unique and distant worlds in test tubes…

 

….

 

I dedicate this project to all the artists who have accepted its portable nature, and filled it with content.

 

Inés R. Artola (curator ot the exhibition)

  • 6,7 GB
  • 6,7 GB
  • 6,7 GB

KURATORKA
Inés R. Artola

ASYSTENT
Adam Gut

KOORDYNATORKA WYSTAWY
Paulina Kuhn

REALIZACJA WYSTAWY
Wojciech Ruminski

POMYSŁ I REDAKCJA
Anna Kompanowska

TEKSTY
Inés R. Artola

TŁUMACZENIA
Katarzyna Okrasko
Monika Ujma

KOREKTA
Paweł Falkowski
Ian Corkill

SKŁAD
Marcin Treichel

ISBN 978-83-62881-93-2

Instytucja finansowana ze środków Miasta Toruń